O najnowszej książce: „Nomadic – mała siostra Titanica”.

Nomadic. Jedyny istniejący do dziś statek White Star Line. Wybudowany przez stocznię w Belfaście i zwodowany w 1911 roku, by służyć Olympikowi i Titanikowi w porcie w Cherbourgu jako tender, czyli statek pomocniczy w transporcie pasażerów i poczty. Na wspomniane podstawowe informacje o Nomadicu możemy samodzielnie napotkać w internecie, jednak wielu rzeczy nie dowiemy się w sieci. Sto osiem lat historii statku jest bardzo ciekawe i bogate w interesujące wydarzenia. Próbę opisania tego czasu podjął pasjonat i historyk, Philippe Delaunoy w swojej najnowszej książce, zatytułowanej „Nomadic – Titanic’s little sister”.

Z autorem książki znamy się od kilku lat. Z chwilą jej wydania, w kwietniu 2019 otrzymałem jeden z pierwszych egzemplarzy.

Książka ma 144 strony i zachęca czytelnika bardzo ładną kolorową okładką, na której widzimy mały tender zbliżający się do stojącego na morzu Olympika. Lekturę rozpoczynamy od przedmowy, napisanej przez komodora R. Warwicka. W przedmowie zapoznajemy się z zarysem historii związanej z rozwojem portu w Cherbourgu oraz koniecznością budowy Nomadica, z uwagi na zbyt płytkie wody we francuskim porcie, uniemożliwiające wejście tak dużym statkom, jak Titanic, do jego doków.

Książka napisana jest w ciekawy sposób. Lektura osadzona jest w kontekście tego, jak lawinowo rosła liczba pasażerów podróżujących pomiędzy kontynentami na przełomie XIX i XX wieku, i jakie zmiany wymusiło to zjawisko na rozwijające się technice i transporcie. Nie sposób pominąć ważną datę w historii White Star Line, 31 maja 1911, gdy wodowano Titanica i ponad 100.000 osób obserwowało ten moment. W ten sam dzień, Nomadic rozpoczynał swoją służbę i pierwszy raz przetransportował gości na pokład oddanego właśnie do służby Olympica.

Warto przywołać słowa Thomasa Andrewsa, który rok później, z pokładu Titanica napisał w liście do żony: „Dwa małe tendry wygladają bardzo ładnie, jak zapewne pamiętasz, zbudowaliśmy je rok temu (…). Wszystko wskazuje, że podroż będzie udana”. To mocne i emocjonalne słowa, gdy czytamy je z dzisiejszej perspektywy…

10 kwietnia 1912 roku, przy zachodzie słońca, mały Nomadic przetransportował na pokład Titanica słynnych pasażerów: Guggenheima, Astora, małżeństwo Duff-Gordonów czy słynną panią Brown.

Nomadic, choć był statkiem małym, jednak wyposażonym luksusowo, gdyż obsługiwał pasażerów I i II klasy. Wystrojem nawiązywał do najwspanialszych statków White Star Line. Bardzo niewiele elementów jego oryginalnego wyposażenia znajduje się w prywatnych rękach.

W „Polskiej Kolekcji” jest jeden unikatowy drewniany element wnętrza statku, to konsola z łączeń ściennych paneli z sufitem głównego pomieszczenia.

W 2017 roku pisałem o tym elemencie na blogu.

Służba dla Titanica jest punktem zwrotnym, gdyż od tego momentu wiele osób traci zainteresowanie dalszymi losami małego statku, a te – opisane w książce – są niezwykle ciekawe. Burzliwa I wojna światowa, w trakcie której Nomadic umieszczał miny w morzu, zmiana jego imienia na Ingenieur Minard po połączeniu linii White Star i Cunard, II wojna światowa, ryzykowna ucieczka przez kanał La Manche, kolejny powrót do Cherbourga i służba nowym pięknym transatlantykom aż do 1968, kiedy po raz ostatni liniowiec Cunarda, Queen Elizabeth, odpłynął stamtąd do Nowego Jorku.

Lektura książki jest interesująca również z powodu ogromnej ilości zdjęć statku i jego załogi, biografii, planów, map. Poznajemy historię Nomadica przez pryzmat ludzi, którzy spędzili na jego pokładzie wiele chwil oraz miejsc, w których służył.

Warto wspomnieć, że z Nomadica przetrwała również jedna oryginalna łódź ratunkowa, według mojej wiedzy – jedna z dwóch istniejących do dzisiaj łodzi White Star Line. Autor książki, Philippe Delaunoy w 2007 roku, dokonał starań w zakresie zabezpieczenia tejże łodzi, która złożona była na otwartym powietrzu w magazynach muzeum we Francji i niszczała od kilku dziesiątek lat.

Gdy ją odrestaurowano, wykonano dla niej replikę oryginalnych oznaczeń.

Pozwolę sobie na małą dygresję, gdyż z tematyką książki wiąże mnie także mała osobista przygoda. Będąc w Anglii, miałem przyjemność z bliska oglądać ręcznie wykonane drewniane matryce do wykonania odlewów z brązu a finalny efekt prac, wykonany niełatwą metodą traconego wosku, wziąć do rąk. Robią niesamowite wrażenie.

Wracając do tematyki książki i jej zakończenia – rok 1968 przyniósł w historii statku kolejny zwrot. Zamknięcie obsługi pasażerów w Cherbourgu oznaczało jedno: oddanie starego, już prawie sześćdziesięcioletniego Nomadica na złom. Jak jednak przetrwał do naszych czasów? Co go uratowało? Gdzie spędził kolejne 40 lat i jak otrzymał kolejne nowe życie, trafiając w miejsce swoich narodzin? O tym we wspaniałej książce „Nomadic – mała siostra Titanica”.

K.

RSS
Facebook
YOUTUBE