Cz.1. Transatlantycki rejs na Queen Mary 2 – początek mojej przygody.

Przedmowa

Zastanawiałem się, jak w kilku zdaniach wyjaśnić Czytelnikowi, dlaczego na kolekcjonerskim blogu związanym z pamiątkami po White Star Line i Titaniku, postanowiłem opisać swoją podróżniczą przygodę. Moje opowiadanie o Queen Mary 2, które rozpoczyna się niniejszym wpisem, nie będzie miało charakteru poradnika dla pasażerów, czy encyklopedycznego opisu statku, z jakim można się zapoznać na wikipedii. Nie napotkałem w polskim internecie opisu czyjegoś czasu spędzonego na pokładzie transatlantyku, więc jest to coś nowego. To zbiór moich osobistych wspomnień z rejsu z Southampton do Nowego Jorku, osadzonych w przestrzeniach flagowego statku Cunarda, nazywanego współczesnym Titanikiem.

Wiele jest też związków Cunarda z konkurencyjną w 1912 roku White Star Line, do której należał Titanic. Linie połączyły się ze sobą w 1934 i powstała jedna, Cunard White Star. Współcześnie, Cunard, będący dziedziciem marki White Star Line, po ponad 80 latach od połączenia, z klasą nadal kultywuje pamięć o dawnej konkurencji. W wielu miejscach na statku napotykamy na dyskretne flagi White Star Line, przede wszystkim w postaci odznak na uniformach personelu ale i choćby na niektórych dokumentach dla pasażerów. Serwis jest wysokiej jakości, nazywany jest więc „White Star Service”. Warto także wspomnieć, że kwietniowa transatlantycka trasa pokonywana przez współczesny liniowiec, jest bardzo zbliżona do tej, którą w kwietniu 1912 roku pokonywał Titanic.

W kilkudniowych odstępach pojawi się pięć kolejnych wpisów. W wolnej chwili, serdecznie zapraszam do lektury. K.


W 2000 roku prasa pisała o powstającym nowym transatlantyku Cunarda, który miał zastąpić wysłużoną Queen Elizabeth 2. Miano go nazwać Queen Mary 2, w nawiązaniu do poprzedniczki o tej samej nazwie, służącej w barwach kompanii pomiędzy 1936 a 1967 rokiem.

Nie szczędzono słów zachwytu nad nowym projektem, opisując go jako dzieło sztuki. Jeden z piękniejszych cytatów, jaki wpadł mi przed oczy, brzmiał: „Queen Mary 2 będzie dziedzicem wszystkiego tego, co minęło. Będzie przykładem sztuki budowania statków w wyrafinowanej i mistrzowskiej formie. Przeniesie wdzięk i elegancję minionej epoki w przyszłość”. Chrztu statku, w styczniu 2004 roku, dokonała królowa Elżbieta II.

W poprzednim wpisie o konwencji British Titanic Society, wspomniałem, że dla wielu uczestników zjazdu, ogromną niespodzianką była możliwość obejrzenia z zewnątrz Queen Mary 2, cumującej w doku, z którego Titanic odpłynął do Nowego Jorku 107 lat temu.

Było jednak w naszym gronie kilka osób, dla których od wielu miesięcy nie była to żadna niespodzianka. Gdy w ubiegłym roku poznaliśmy datę konwencji w 2019 r, ktoś zorientował się, że jej zakończenie miało przypaść w dniu, kiedy z Southampton do Nowego Jorku miał odpływać flagowiec Cunarda, Queen Mary 2. Statek odbywał w poprzednich miesiącach rejs dookoła świata i właśnie w tym dniu wracał na swoją regularną, transatlantycką trasę. Czy to nie wystarczający zbieg okoliczności, by choć chwilę pomyśleć o tym, czy to nie przeznaczenie? 🙂

Na początku pomysł udania się w rejs entuzjastycznie podchwyciło kilkunastoosobowe grono pasjonatów Titanica, ale z czasem w naturalny sposób grupa zmniejszyła się do sześciu osób, w której to grupie pozostałem do końca. Stwierdziłem, że kiedy w życiu, jak nie teraz, skoro mogłem przeżyć tą przygodę w miłym towarzystwie, nie mając jednocześnie spraw, które musiałyby mnie zatrzymać gdziekolwiek indziej. I tak, jesienią 2018 dokonałem rezerwacji. Pewnego dnia, przyszła do mojej skrzynki pocztowej taka oto elegancka broszura.

W niej znajdowały się wszystkie istotne szczegóły dotyczące statku, rejsu, bagażu czy stylu ubioru (!).

Cieszyłem się bardzo na nadchodzącą wiosnę, gdyż wiedziałem, że skonfrontuję te piękne, wspomniane wcześniej, prasowe cytaty z rzeczywistością. Gdy nastał poranek 14 kwietnia, jeszcze w ramach programu kończącej się konwencji British Titanic Society, udałem się na mały prom, który wpłynął do doku, gdzie niegdyś stał Titanic, jak i wiele innych transatlantyków na przestrzeni kolejnych dekad. Wtedy pierwszy raz ujrzałem Queen Mary 2. Wiedziałem, że za kilka godzin od tej chwili będę na jej pokładzie.

Przywołały się moje wspomnienia sprzed 20 lat, gdy w tej samej scenerii widziałem jej poprzedniczkę, wspomnianą wcześniej, Queen Elizabeth 2.

Te dwa momenty w czasie spaja dla mnie w niezwykły sposób postać Komodora Ronalda Warwicka, którego znam osobiście od kilku lat. To jedyny kapitan w historii Cunarda, który objął dowodzenie na statku kompanii po swoim ojcu, kapitanie Williamie Warwicku, urodzonym w 1912 roku! Cóż za ciekawy zbieg okoliczności w kontekście historii Titanica. Zarówno ojciec jak i syn, dowodzili jeden po drugim statkiem Queen Elizabeth 2, a po wysłaniu statku na emeryturę, Ron Warwick poprowadził nową Queen Mary 2 w dziewiczą podróż do Nowego Jorku i dowodził tym statkiem wiele kolejnych lat.

Kiedyś, przy kawie, Ron zapytał mnie, jakie były początki moich zainteresowań Titanikiem. Odpowiedziałem mu, że poza samą kwestią ujrzenia zdjęć z wraku słynnego statku w czasach szkolnych, duże wrażenie zrobił na mnie ujrzany wówczas w Southampton Queen Elizabeth 2, pierwszy transatlantyk, który widziałem na żywo, a którym to właśnie on dowodził jako kapitan. Historia tak zatoczyła koło, że w prawie dwadzieścia lat później od tej chwili, kiedy zaczęła się moja pasja, siedzieliśmy wtedy razem przy wspólnym stole. Przyjął moją odpowiedź ze wzruszeniem, dzieląc się z kolei swoimi ciekawymi wspomnieniami z wizyty we wraku Titanica.

Około godziny 15, wyruszyłem z hotelu, żegnając się z tymi delegatami, którzy nie udawali się w rejs. Zdecydowałem się na spacer piechotą do portu, ponieważ była piękna pogoda. Zdążyłem odwiedzić pub „The Grapes”, w którym 107 lat wcześniej kilku palaczy Titanica zapomniało się przy piwie i nie zdążyło na statek, wskutek czego… stracili pracę, lecz prawdopodobnie uratowali swoje życie. Musiałem mocno przyspieszyć kroku, by nie biec tak szaleńczo, jak oni 🙂 Gdy wchodziłem na teren doków, spoglądając w lewo, widziałem budynek South Western Hotel, w którym to lokowano pasażerów Titanica przed jego jedynym rejsem. Współcześnie są tam prywatne apartamenty.

Dok, z którego miał odpłynąć Queen Mary 2, został otwarty w 1911 roku, by pomieścić Olympica i Titanica, największe statki na świecie w tamtej chwili. Wówczas nazywany był „White Star Dock”. W 1922 roku nazwano go „Ocean Dock” i taka nazwa obowiązuje do dzisiaj. To z tego miejsca, od ponad stu lat, odpływają słynne liniowce i inne statki pasażerskie oraz handlowe. Na czarno białym zdjęciu poniżej możemy zobaczyć, jak dok wyglądał w przeszłości. Po prawej stronie: Olympic, siostrzany statek Titanica, a po lewej Majestic.

Gdy zbliżyłem się do Terminalu Oceanicznego, przystanąłem na chwilę przy znaku „White Star Way”, w oczywisty sposób nawiązującego do historii tego miejsca. To jedyny lądowy punkt, z którego można zobaczyć słynny dok, z tej samej perspektywy, co wykonane powyżej czarno białe zdjęcie. Niestety, miejsce to nie jest dostępne na co dzień, gdyż teren portu jest strzeżony i nie można się po nim poruszać swobodnie.

Następnie, skierowałem swoje kroki bezpośrednio do Terminalu. Budynek stoi w miejscu dawnych miejsc pasażerskiej obsługi, po których nie ma śladu. Jest w pełni nowoczesny i przystosowany do zdecydowanie większej ilości pasażerów, niż ta, jaką przyjmowały statki sto lat temu.

Przed samym wejściem do środka zabrano ode mnie walizki. Pozostając jedynie z bagażem podręcznym, wszedłem do poczekalni. Wewnątrz – spore przestrzenie, fotele oraz stanowiska do odprawy. Miałem szczęście, gdyż praktycznie nie było już odprawiających się pasażerów. Ruch rozładowywany jest przez cały dzień, gdyż każdy otrzymuje wcześniej informację co do godziny, o jakiej powinien się pojawić.

Tak więc, w ciągu chwili, byłem po odprawie i przekazaniu dokumentów. Sprawdzane są wtedy paszporty, niezbędne wizy oraz otrzymuje się kartę pokładową. Ta karta jest kluczem do kabiny, ale jednocześnie wgrywa się na nią swoją kartę płatniczą, gdyż płatności na statku są wyłącznie bezgotówkowe i nie używa się własnych kart bankowych. Należy jej strzec jak oka w głowie 🙂 Do karty otrzymuje się także kieszonkowe plany pokładów statku.


Zapraszam do lektury kolejnych wpisów w kilkudniowych odstępach. Za kilka dni następny, o wejściu na statek, pierwszych chwilach w kabinie, ćwiczeniach dla pasażerów i wyjściu w morze 🙂

RSS
Facebook
YOUTUBE